wtorek, 6 maja 2014

Ciekawe tematy konferencji. Nauka czy zabawa?

Ostatnio szukałam interesujących konferencji, na które warto byłoby jechać. W Polsce jest naprawdę bardzo dużo wydarzeń tego typu. Nie myślałam, że aż tylu ludzi, którzy tak chętnie dzielą się swoim doświadczeniem i wiedzą. Bardzo lubię uczestniczyć w tego typu wydarzeniach, bo można w ten sposób poznać wybitnych ludzi, sprawdzić swoje możliwości i być może kiedyś odważyć się przy własnej prezentacji. Jest jednak bardzo dużo konferencji, o których nawet nie wiem co myśleć.

CO TO MA BYĆ? Czy nuda jest jakimś szyfrem? Może to jakaś choroba? Rozumiem, że być może potraktowano temat w ramach ciekawostki, ale chyba bez przesady. Na każdą konferencję wydawane są pieniądze. KTO DAŁ NA TO PIENIĄDZE? Czy naprawdę to jest potrzebne? Mogę dać przynajmniej 10 tematów, które będą sto razy bardziej użyteczne od tego. Takie wydarzenia są organizowane raczej w ramach maratonu picia wódy. Wtedy dopiero muszą powstawać ciekawe prace! Byłam kiedyś na dwudniowej konferencji. Większość prelegentów odsypiała kaca. Jeden z nich nawet się nie pojawił na swoim własnym wystąpieniu. Panie i panowie prawnicy!


Skoro temat alkoholu nie jest nam obcy, proponuję wyżej pokazaną konferencję. To już raczej jako ciekawostka. Spotkanie zorganizowane w Lublinie zatem tematyka całkiem zrozumiała.

Przykro mi, że akurat trafiła się mi konferencja z UW, ale to jest dobry przykład do rozmyślań nad nauką. Może organizujcie to bezpłatnie? Na bardzo interesującą konferencję o nudzie na pewno żaden student nie wyda 85zł. A jeśli to ma być pretekst do spotkań towarzyskich doktorantów, to może lepiej iść do kawiarni?

sobota, 3 maja 2014

Komentarze w sieci. Wolność czy udręka?

Cudowne zdjęcie z mojej łazienki.



Kto powiedział, że to pralka pierze? Jak widać, nawet automaty sprawiają niektórym kobietom trudność. Za dużo płynu i boom! Na szczęście żyję, pralka również. Teraz nikt nie wmówi mi, że pranie w dzisiejszych czasach jest takie proste. Po całym wypadku postanowiłam poszperać na forach, czy są istoty tak głupiutkie jak ja. Okazało się, że tak.

Temat komentarzy w sieci jest tak obszerny, że można o tym napisać książkę dłuższą od scenariusza "Mody na sukces". Wchodzę sobie na forum, bo jest już po ciszy nocnej i nie chcę budzić sąsiadów przez pralkę. Nie mam pojęcia czy zginę śmiercią tragiczną na moim prywatnym "piana party" bez wódki i z dwoma kanałami. To jest sprawa życia i śmierci, a jakaś pinda pisze mi coś takiego? No cudownie. Tak naprawdę denerwuje mnie ta cała sprawa anonimowości. Można bezkarnie na każdym forum zrobić syf i nikt za to nie odpowiada. Oczywiście Lara Kot (niby moje dane) to też zabawa, ale raczej nikomu nie szkodzę. To, co przedstawiłam powyżej jest wersją łagodną. Jak wiemy, wystarczy wejść na portale plotkarskie, żeby zobaczyć prawdziwą żółć. Tam to jest Meksyk!


CZŁOWIEKI, zastanówcie się czasem!

piątek, 2 maja 2014

Sperma barmana i ruska heroina, czyli (nie)typowy polski pub

Witam w królestwie wariatów! Tak mogłabym napisać, bo moja "cudowna" grafika z pewnością przyciągnie właśnie takich ludzi. Przyjmę każdą pomoc od tych, którzy znają się na tym!

Zaczynajmy! Często porusza się temat obecności seksu w mediach. Trzynaście lat temu (pechowo) pierwszy raz wyemitowano w Polsce reality show, które znamy pod nazwą Big Brother. Wtedy szczytem był czyjś tyłek pod prysznicem. Dzisiaj mamy podobny program, ale szczytu chyba jeszcze nie osiągnięto. Właściwie zależy jaki, Trybson w końcu zaczepił flagę na Giewoncie Elizy. Seks jest wszędzie. Muzyka, telewizja, internet, gazety. Dla mnie właściwie to nie ma znaczenia, żyję dalej. Może czasem jestem trochę ogłupiona tymi gołymi dupami w telewizji i gazetach, ale jeszcze nie zwariowałam.

Denerwuje mnie natomiast to, że ta wulgaryzacja seksu wkracza niemalże wszędzie. Media to media, zawsze więcej ugrasz jak pokażesz publicznie cycki, ale... No właśnie. Oto zdjęcie zrobione przeze mnie w jednym z trójmiejskich pubów.


Oczywiście to lista drinków. Nie mam pojęcia czy miejsce nadal istnieje, bo byłam tam już jakiś czas temu, ale nadal uważam to za ciekawostkę. Właściwie sama nie wiem o o tym myśleć. Rozumiem, że karta jest małym (nie)winnym żarcikiem (jesteśmy tacy fajni i młodzieżowi!). Mimo wszystko nie czuję się komfortowo z takim nazewnictwem. Przykładowy dialog w tym miejscu:

-Dzień dobry, co mogę podać?
-Poproszę spermę barmana. Koniecznie z lodem!

Śmiesznie to brzmi. Nawet głupio zapytać o skład tego drinka. I tak trzeba użyć dziwnej nazwy. A może trafiłam na lekcję wychowania seksualnego? Domyślam się, że jakaś nieśmiała cizia nawet nie pomyśli o wyborze "śliskiego sutka", ale i tak może być niezręcznie. Najdziwniejsze jest to, że pub wcale nie wyglądał jak jakaś speluna. Bardzo miłe miejsce, dobra obsługa, nawet klienci wydawali się zwyczajni. Ale ta karta!? Ja rozumiem, że Polacy lubią zachodnie pomysły, trendy i dziwactwa, ale nie wszystkie przeszczepy się przyjmują. Ten dawca powinien od razu go odrzucić.